(...) Aktorzy grają jednocześnie żywym planem i animują kukły. Wszyscy - także wykonujące na żywo muzykę trio Drewutnia - cały czas znajdują się na scenie, którą w części centralnej nieco podniesiono: tu toczy się akcja bajki, tutaj aktor przeistacza się, "ubiera się" w rolę jedną czy drugą. Owo wyróżnione miejsce, teatralny rynek - można je też kojarzyć z podwórkiem, placem targowym, stwarza przestrzeń teatralnego misterium, w którym każda lalka a nawet jej detal ma znaczenie symboliczne. Od widza zależy, jakie sfery tych symbolicznych kodów rozpozna czy sobie dopowie. Proponuję zwrócić uwagę na dwie choćby sceny. Na przykład - na zlot bocianów, kiedy w jedność splata się dźwięk, ruch i kolor tego, co na scenie; klekotanie i wibrowanie czerwonych dziobów budzi w naszych głowach głębsze skojarzenie niż tylko z wydarzeniem ze świata boćków. Podobnie moment pojawienia się wierzby, dziwnej, pomarszczonej jak kora mordy również skłania do tajemnych myśli. (...)
Grzegorz Józefczuk,"Słowacki strach z dobrym sercem"
"Gazeta Wyborcza" w Lublinie 28.IV.2003
(...) Połsko-słowacka twórcza mieszanka okazała się prawdziwie wybuchowa i efekt wspólnej kreacji przeszedł wszelkie oczekiwania. Największa w tym zasługa młodej pani reżyser, o której - wierzę w to mocno - usłyszymy jeszcze wiele dobrego.
Prapremierowo zaprezentowany w sobotę 26 kwietnia "Bociek i Strach na wróble" przywodzi na
myśl dziadowską balladę, w której snuta jest opowieść o bajkowym wydarzeniu ilustrowanym przy pomocy prostego instrumentarium. Wleczone ze sobą kije oraz przedmioty i gałgany mieszczące się w workach piątki wędrowców przeobrażają się w oczach widzów w atrybuty bohaterów - Stracha, Boćka, Wróbla, Wiatr, Lisicę, Wierzbę (pychota!), Marzannę, nawet Gwoździa. (...)
Andrzej Molik,"Ballada dziadowska"
"Kurier Lubelski" 28.IV.2003
Fot. Agnieszka Cylwik
|