Marek Ciunel, reżyser Pożyczalskich, których prapremiera polska odbyła
się w niedzielę w Teatrze im. Hansa Christiana Andersena, a także - i
teraz rozumiemy, dlaczego podjął się też tego zadania - autor scenografii,
poradził sobie z problemem kapitalnie, co było pierwszym, podstawowym sukcesem
przedstawienia.
Patent twórcy tego niemal autorskiego spektaklu (dokonał też adaptacji
pierwszej z książek Mary Norton i oprawił całość muzycznie) jest genialny
z powodu swej prostoty. Wystarczyło zaproszenie do widzenia w niewidzialnym
przy pomocy słów Toma Starego i działań dwóch tajemniczych osobników
przemeblowujacych scenę. Wystarczyło ustawienie rodu Pożyczalskich na tle
kilku przedmiotów monstrualnych rozmiarów - szpuli do nici, pudełka zapałek
Vulcan made at Tidaholm, Sweden, zegarka kieszonkowego, ogryzka jabłka
dźwiganego jako łup przez głowę rodziny Strączka - a już wykreowany został
magiczny świat. A gdy przyszło postawić obok siebie małe i duże, wścibską
Ariettę, utrapienie Pożyczalskich, i Chłopca Toma, tego drugiego reżyser
umieścił w teatrze cieni za tiulową kurtynką i już reflektory potrafiły
odpowiednio wyolbrzymić chłopięcą postać. Może to nie magia filmowa, ale
efekt jak na teatr znakomity.
Tak w ogóle Marek Ciunel, dla którego przedstawienie lubelskie jest debiutem
na scenie zawodowej i spektaklem dyplomowym w białostockim Wydziale Reżyserii
Teatru Lalek Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza, w krainę filmową
potrafi się zapuścić bardzo twórczo.
/.../
Marek Ciunel już teraz jest jednym z najciekawszych twórców,
który pracuje z przeogromną konsekwencją, przemyślając każdy szczegół
realizacji i czyniąc to z inwencją, jaką może dać tylko taki wiek, gdy się
jest jeszcze impregnowanym na zmanierowanie, a pomysły głowę rozsadzają. Wiem,
że komisja przybyła z białostockiej uczelni już dokonała oceny jego Pożyczalskich
i jestem stuprocentowo pewien, że była ona pozytywna. U mnie w każdym razie
ten talent czystej wody, może największy, jaki trafił do teatrów lalkowych w
ostatnich czasach ma piątkę z dużym plusem.
Andrzej Molik,"Pożyczalscy"
"Kurier Lubelski" 26.II.2002