Rudzielec

Jules Renard
Spektakl dyplomowy studentów IV roku

Adaptacja - Eric Bass
Przekład - Halina i Marek Waszkielowie
Inscenizacja i reżyseria - Eric Bass
Scenografia - Halina Zalewska-Słobodzianek
Muzyka - Paul Dedell
Przygotowanie wokalne - Piotr Nazaruk
Asystenci reżysera - Kata Csató, Bernard Popko


Występują:
Łukasz Bugowski, Kata Csató, Aleksandra Cybulska, Katarzyna Gałasińska, Agnieszka Sobolewska, Ewa Szlachcic, Tobias Weishaupt (Stuttgart)

Jak o rzeczach dramatycznych opowiedzieć lekko i żartobliwie, nie gubiąc treści? Zajrzyjcie do Akademii Teatralnej - studenci potrafią to znakomicie.
Odziani w za duże spodnie na szelkach, czerwone trampki i kolorowe skarpetki - opowiadają historię smutną, bo chłopca pozbawionego miłości. Ale czynią to za pomocą błazenady, żartu i pastiszu, doprowadzając widzów do śmiechu. Czy tak można? Ależ tak. Z opowiadania "Rudzielec" Julesa Renarda, napisanego przed 110 laty, studenci IV roku AT pod wodzą Erica Bassa z USA sporządzili tragikomedię, wychodząc ze słusznego skądinąd założenia, że komiczna maska może częstokroć wyeksponować jeszcze więcej udręki, niż psychologiczne studium. Humor to wszak poręczny klucz do przełamania strachu i oswojenia rzeczywistości, a tytułowy Rudzielec, ośmioletni François, udręczony przez samotność, wrogość matki, obojętność ojca i drwiny rodzeństwa - wyjątkowo tego potrzebuje.
Studenci opowiadają jego historię w konwencji prostego teatrzyku, wykorzystując olbrzymią skrzynię z przesuwanymi ściankami i - alleluja! - proste lalki. Ostatnio lalki animowane za pomocą sznurków to w białostockich teatrach towar tak deficytowy (BTL wbrew nazwie jakoś ostatnio nie rozpieszcza nas i młodszej widowni spektaklami z ich udziałem), że gdy tylko pojawią się na scenie, wita się je z prawdziwym entuzjazmem. A gdy jeszcze młodzi aktorzy sypią pomysłami: mamy tu i żywy plan, i świetny teatr cieni, i kpiarskie chórki, i parodię patetycznych tyrad, i zabawę językiem (zdradźmy tylko, że niemieckim i polskim, reszta ma być niespodzianką); gdy na dodatek są naturalni, nie przyjmują wydumanych póz, grają zręcznie i lekko - to efekt jest jeden: znakomity, wart uwagi spektakl. Jest w nim coś, co mimo śmiechu skłania do refleksji i pochylenia głowy.

Monika Żmijewska,"Rudzielec bez skazy"

"Gazeta Wyborcza" (Gazeta w Białymstoku) 2-3.IV.2005